Ryż na mleku
Ryż na mleku z prażonymi jabłkami. Ten z mojego dzieciństwa miał kojący, idealny smak. Do przygotowania potrzebne były cztery elementy: proste składniki, dokładne proporcje, czas i ciepło.
Dwa ostatnie miały znaczenie szczególne. Moja mama owijała kocem ryż w garnku, by po kilku godzinach, pod wpływem ciepła, nabrał odpowiedniej miękkości.
Zastanawiacie się pewnie po co, do stu piorunów, piszę o ryżu. Już tłumaczę.
Żeby skorzystać z regenerującego relaksu, układam jogowe pomoce w ustalonym porządku, roluję, przesuwam, poprawiam. Przykrywam się i leżę. Leżę długo w cieple, bezruchu i wygodzie. Jestem wtedy trochę jak ten garnek z ryżem. Łączę się w całość stopniowo nabierając miękkości od zewnątrz do wewnątrz. Obserwując napięcia i pozwalając im stopniowo odpuszczać, mięknąć.
Umysł, ciało i oddech, odmienne w swoich naturach, spotykają się i współdziałają. Takie intymne spotkania z samą sobą przynoszą nam to, czego często bardzo potrzebujemy – regenerację i wzrost poczucia koherencji.